Niezwykły portret jednej z najwybitniejszych polskich projektantek sztuki użytkowej
Hanna Lachert słynie głównie jako autorka projektu tapicerowanego krzesła Muszla z charakterystycznym "guzikiem" i kwadratowego stolika z zaokrąglonymi narożami i z czarną szklaną płytą umieszczoną na drewnianym blacie, które należą dziś do klasyki wzornictwa lat 50. XX wieku.
Chociaż należy do czołowych powojennych projektantek mebli dla Spółdzielni Artystów "Ład", projektowała nie tylko sprzęty, lecz także setki wnętrz � mieszkań, sklepów, kawiarni, hoteli, przychodni. Pomiędzy zleceniami dla "Ładu" i Przedsiębiorstwa Państwowego Pracownie Sztuk Plastycznych tworzyła własne projekty, które sprzedawała w Desie: lampy, meble o metalowych konstrukcjach, a także biżuterię z... dość zaskakujących materiałów. Poza tym bawiła się, podróżowała po świecie, szusowała na nartach, wygłupiała się na balach, rozwiodła się, by wyjść za mąż za miłość swojego życia, i wędrowała po górach, czym zyskała sobie w rodzinie przydomek Powierucha.
Na podstawie dokumentów archiwalnych, a także rozmów z samą Lachert Katarzyna Jasiołek stworzyła kompletną biografię jednej z najważniejszych polskich projektantek ubiegłego wieku na tle powojennej historii polskiego wzornictwa użytkowego i architektury wnętrz, a także zmian społecznych. Ta książka to hołd dla zmarłej w 2021 roku Lachert, której projekty mebli są dziś ikonami designu.
Katarzyna Jasiołek (ur. 1982) � absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Jej pasją jest wnętrzarstwo, polskie i zagraniczne wzornictwo. Lubi odwiedzać targi staroci, niekoniecznie po to, by kupić coś wartościowego, bo nie ma zacięcia kolekcjonerki. Pisze artykuły i teksty do katalogów wystaw poświęconych wzornictwu i rzemiosłu. W swoich publikacjach popularyzuje rodzime wzornictwo.
🪑🟡Kiedyś całkiem przypadkowo natknęłam się na profil dziewczyny interesującej się wzornictwem i projektami mebli. Nie przepadłam w tym temacie, ale śledzenie czyjegoś zafascynowania to zawsze jest dla mnie ciekawa odskocznia od codzienności. W związku z tym z chęcią sięgnęłam po książkę o Hannie Lachert. Jeszcze kilka lat temu przeszłabym obok obojętnie, jednak magia IG polega na tym, że można rozszerzyć swoje horyzonty.
🪑🟡O dziwo, zacznę od okładki - jest tak przyjemna w dotyku, że nic, tylko ją głaskać. W środku natomiast poznajemy Hannę Lachert - architektkę wnętrz, projektantkę i promotorkę sztuki użytkowej. Śledzimy ją od dzieciństwa aż do śmierci, w książkę wplecione są wspomnienia jej bliskich oraz bardzo dużo zdjęć.
🪑🟡Życie Hanny biegło w Polsce zmian obyczajowych i politycznych, za tym szło dostosowanie się do potrzeb i tendencji społeczeństwa. Z zachwytem czytałam o jej projektach i pomysłach, a przede wszystkim o drodze projektantki - kobiety. Opis tego, jak zjednywała sobie wykonawców czy budowlańców wywołał uśmiech na mojej twarzy. Niestety za duszą artystki i zamiłowania do pracy nie szło „normalne� życie rodzinne - tutaj również poznajemy kilku mężów oraz relacje z synem czy synową.
🪑🟡Biografia nie opisuje wszystkich momentów życia, a jedynie przełomowe i ważne dla historii projekty - również te nieudane. Byłam szczerze zdziwiona pomysłowością Hanny i tym, jak z niczego była w stanie zrobić piękny mebel czy biżuterię. Prostota i funkcjonalność projektów również wywołała we mnie spory sentyment, bo na codzień nie zastanawiamy się nad tym, kto zaprojektował nasz mebel.
🪑🟡Hanna była żywiołową kobietą z silnym charakterem, a jednocześnie nie lubiła stać w świetle reflektorów - nie pojawiała się na otwarciach urządzonych przez siebie przestrzeni! Super, że powstała taka książka - pozwoli to poznać tę architektkę większej liczbie czytelników.
Na design’e zupełnie się nie znam. Nie mam pojęcia kto zaprojektował kultowy stołek, a kto stworzył najbardziej rozpoznawalne krzesło. Moja wiedza ogranicza się raczej do umiejętności podania producentów popularnych mebli użytkowych rodem wprost ze Szwecji. Pomimo tego, a raczej właśnie przez to, że człowiek lubi się uczyć i zgłębiać sfery wiedzy, w których jest przysłowiową nogą, postanowiłam zmierzyć się z biografią polskiej wzornistki, rodem wprost z PRLu, Hanny Lachert, gdyż poddałam w wątpliwość fakt, jakoby w okresie słusznie minionym o jakimkolwiek projektowaniu mebli, można było mówić. Każdy kto pamięta ten czas, bo dane mu było na własne oczy widzieć jak wyglądały ówczesne wnętrza lokatorów z upragnionym m3, doskonale wie, że lokal spod 5 nie wiele różnił się do lokalu spod 10, bo też możliwości nabycia wszelakich dóbr meblarskich były mocno ograniczone. W każdym domu królowały zatem zajmujące całą płaszczyznę ściany meblościanki na wysoki połysk, rozkładane ławy, z których po rozsunięciu blatu powstawał stół, tapicerowane stołki, czy fotele z twardymi podłokietnikami, w mdłych i burych kolorach. Jako dodatki do tychże powielanych niczym przez ksero wnętrz pojawiały się kryształy wszelkiej maści i kształtów i ceramika niekoniecznie ręcznie malowana. Gdzie tu zatem doszukiwać się desing’u? Okazuje się jednak, czego dowodzi książka wydana nakładem Wydawnictwa W.a.b., zatytułowana „Hanna Lachert. Wygoda ważniejsza niż piękno�, że w tym szaleństwie była jednak zamierzona myśl twórcza, a pomysłów na urozmaicenie wnętrz ówczesnych zjadaczy chleba było zdecydowanie więcej, tylko nie każdemu dane było na własnej skórze się o tym przekonać. Te perełki projektowe trafiały bowiem w pierwszej kolejności do prominentnych przedstawicieli narodu i partii, a jak już coś zostało z serii projektowej to ewentualnie do reszty ludu pracującego miast i wsi. Okazuje się, że w dobie planów pięcioletnich swoje dwa grosze do historii polskiego wzornictwa użytkowego włożyła bohaterka książki, a jej projekty w postaci kultowego już fotela z guzikiem i stolika o zaokrąglonych rogach na trwałe weszły do kanonu klasyki meblarskiej. W tej biograficznej opowieści poznajemy zatem meblarską artystkę na przestrzeni kolejnych lat, od czasu jej dzieciństwa, przez okres kształcenia, aż po pierwsze sukcesy i wreszcie karierę, która zapewniła jej ugruntowaną pozycję wśród tuz ówczesnej architektury wnętrz. Jej projekty dziesiątków lokali użytkowych � od sklepów � w tym niezwykle popularnych w tamtych czasach Cepelii, po wnętrza Des, kawiarni, czy hoteli zapewniły jej popularność, którą dodatkowo uzupełniało projektowanie biżuterii czy przedmiotów użytku domowego takich jak lamy czy wspomniane już wyżej meble. Okazuje się również, że Hanna Lachert była także prywatnie niezwykle barwną postacią i otaczała się równie barwnymi ludźmi, o czym świadczy chociażby bliska znajomość z Leopoldem Tyrmandem swego czasu. Dodatkowo ciekawość życia i chęć zyskiwania nowych wrażeń pchała ją w świat, czego efektem były liczne podróże, uwielbienie do wędrówek górskich, czy zamiłowanie do szusowania w białym puchu. Jeśli zatem chcielibyście dowiedzieć się odrobinę o polskim desing’e, a przy okazji poznać nietuzinkową postać serdecznie polecam Wam biografię Hanny Lachert, a przy okazji przenieść się w czasie do PRLu i zobaczyć historyczno-społeczny obraz tamtych czasów widziany oczami artystki.
Wspaniała, ciepła, dogłębna opowieść o polskiej projektantce wnętrz i mebli, która ceniła sobie wygodę, wykonała mnóstwo różnych, ciekawych i nagradzanych projektów, sama pozostając w cieniu. Nigdy nie dbała o rozgłos, nie pchała się na pierwsze strony gazet, więc tym bardziej się cieszę, że autorka tej książki znalazła tak wiele informacji o Hannie Lachert i tak pięknie i zajmująco o niej napisała. Wspaniała biografia.
"I agree with what Michał Lachert told me that Hanna designed her own life and built it the way she wanted," writes Katarzyna Jasiołek on one of the last pages of the book. What do I wish for myself - and everyone who reads - in the New Year. For there are things that philosophers and novelists have never dreamed of, but few can compare to a well-designed life.
Delighted with the cover design, I am looking for the name of the author. And I find. Cover and title pages design, graphic and typographic design: Anna Pol. I would like to thank the author of the book for presenting the post-war history of Polish applied design and interior design, and the author of the cover for the opportunity to put a beautifully designed book on the shelf. Great biography.
„Zgadzam się z tym, co powiedział mi Michał Lachert, że Hanna sama zaprojektowała sobie życie i sama zbudowała je tak, jak chciała� - pisze Katarzyna Jasiołek na jednej z ostatnich stron książki. Czego sobie - i wszystkim zaczytanym - w Nowym Roku życzę. Istnieją bowiem rzeczy, które nie śniły się, ani filozofom, ani powieściopisarzom, niewiele jednak może równać się z dobrze zaprojektowanym życiem.
Zachwycona projektem okładki szukam imienia i nazwiska autora. I znajduję. Projekt okładki i stron tytułowych, opracowanie graficzne i typograficzne: Anna Pol. Autorce książki dziękuję za przybliżenie powojennej historii polskiego wzornictwa użytkowego i architektury wnętrz, autorce okładki za możliwość postawienia pięknie zaprojektowanej książki na półce. Wspaniała biografia.
Kilka dni temu skończyłam czytać książkę @kjasiolek pt. Hanna Lachert. Wygoda ważniejsza niż piękno.
Jest to biografia jednej z najpopularniejszej designerki mebli okresu PRL. Pani Hanna zaprojektowała wiele kultowych mebli, które z pewnością starsi z nas pamiętają z mieszkań naszych dziadków 😀 W książce znajdziemy informacje o niezwykle barwnym życiu Hanny - panny z inteligenckiego domu, która za nic miała konwenanse i zawsze chciała żyć po swojemu. Autorka w ciekawy sposób przedstawia "życiowe przeboje" Hanny, która w ujmujący, przebojowy i niepokorny sposób próbuje odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości, zdominowanej przez mężczyzn. Dodatkowym atutem książki są również informacje o kontekście historycznym- poznajmy m.in. losy spółdzielni ŁAD czy Cepelii. Niewątpliwą zaletą są również fotografie, przedstawiające zarówno Hannę jak i tworzone przez nią meble.
Czytając tę książkę dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o tym jak wyglądało życie projektanta kobiety w PRL. Jest to interesująca lektura a sama Pani Hanna Lachert może być inspiracją dla czytelniczek.