KŁAMCA 4 Kill'em all � pierwszy fragment
Gdzie ona jest? � myślał Loki-Oberon, pędząc przez obóz. Nie mógł biec, bo królom, tym prawdziwym, bieganie nie przystoi, ale i tak sadził ogromne, energiczne susy, wzbijając wokół pył. Odgarniał poły namiotów, peszył pary figlujące na wozach, odtrącał nie dość spiesznych parobków. W końcu kopnął osła.
I wtedy przystanął. A po chwili dogoniła go zdyszana refleksja, sapiąc: Co ty właściwie robisz, głupcze? I co się z tobą dzieje?
No właśnie. Zupełnie nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Od kilku tygodni powoli, acz konsekwentnie, zmieniał się w cholernego władcę elfów, gościa tak tępego, że nawet rogi przyprawiane mu przez Tytanię nosił na hełmie jako insygnia władzy i swej potęgi. Od elfiego jadła i cycków dwórek dowcip i pomyślunek stępiały mu tak, że z opresji musiał go ratować wyszczekany elf.
A do tego wszystkiego on, Loki, mistrz kłamstwa, latał teraz po obozie za jakąś chrzanioną siksą, przez co mógł w jednej chwili zawalić całą robotę! I jeszcze w nerwach kopnął biednego osła.
� Przepraszam � powiedział, klepiąc zwierzaka po łbie.
Ten jednak nie wydawał się usatysfakcjonowany. To było naprawdę mocne kopnięcie, więc patrzył tylko spode łba, jakby chciał rzec: ciągle boli, więc na cholerę mi twoje „przepraszam", stary?
Kłamca poprawił kaftan, zabłocone buty wytarł o tyły nogawek i przeczesał zmierzwione włosy i brodę. Musisz się za siebie wziąć � pomyślał. Teraz potrzebujesz tylko sprytnego planu, jak dostać się do dzieciaka, potem załatwisz go i wydostaniesz się z tej przeklętej Doliny. Potrzebujesz planu, który będzie nie tylko genialny. Będzie również dobry i skuteczny.
Gdzieś za jego plecami rozległ się słodki, perlisty śmiech Tytanii. Kłamca odwrócił się i dostrzegł, że królowa zeszła już loży i w towarzystwie Żądełka zmierza w stronę swojej straży przybocznej. Młody elf wyraźnie jej nadskakiwał, a ona przyjmowała jego wdzięczenie się z łaskawością i� zainteresowaniem.
O! To może być to!
Loki pochylił się i urwał źdźbło trawy. Oskubane włożył między zęby i wyszczerzył się w uśmiechu. To jeszcze nie był sam plan, ledwie jego szkic, pretekst. Ale to i tak więcej niż Kłamca miał od dawna.
I już chciał, zadowolony z siebie, ruszyć w stronę królewskiego namiotu, gdy nagle dobiegł go schrypiały i drżący głos.
� Strzeż się, królu Oberonie! � wołał. � Strzeż się, powiadam!
Kłamca spojrzał w lewo i dostrzegł, że pomiędzy namiotami, w plątaninie lin i sznurków, tkwiła zgarbiona, stara kobieta, łypiąc na niego przekrwionym okiem. Jednym, bo drugie, przygniecione ciężarem ogromnej kurzajki, nie dawało się nawet otworzyć. W swym czarnym, męskim stroju wyglądała tak, jak mogłaby wyglądać ciocia Petera Parkera, gdyby spidermanowanie było u nich rodzinne.
Loki uśmiechnął się półgębkiem.
Wiedźma. No jakże by inaczej!
� Witaj wieszczko! � powiedział wesoło. � Gdzie zgubiłaś młodsze siostry?
� Strzeż się, królu Ob� � zaczęła na nowo wiedźma, ale przerwała w trakcie i zamrugała okiem. � Jak to: młodsze? Jestem najmłodsza spośród trójcy, przeklęty, pyszałkowaty elfie!
Przez moment zapanowało niezręczne milczenie. Zaraz jednak wiedźma zaśmiała się skrzekliwie.
� Żart, krotochwilka taka � wychrypiała. � Średnia jak przystało na matkę niańczy bachory, a najmłodsza puszcza się dwa namioty dalej.
� Dziewica? � zdziwił się Kłamca.
Wiedźma machnęła ręką.
� E tam, zaraz dziewica. To metafora taka. Zresztą proszę, jeśli wolisz, mogę też powiedzieć, że, korzystając ze swego przywileju, obcuje właśnie z jednorożcem. Albo kilkoma, by być konkretną.
� Szkoda, że nie wiedziałem � westchnął Loki. � Kiedyś była całkiem niezła.
� Kiedyś też trzymała mocz, przystojniaku � prychnęła wiedźma, dając swą złośliwością dowód, że kobieca natura nie przemija wraz z przyjściem menopauzy. � Ale wiesz, co mówią o wyjeżdżonych traktach, w końcu muszą się wypaczyć. Mniejsza z tym jednak. Przyszłam tu bowiem, by ci powiedzieć, że�
Zasępiła się na chwilę. Potem ta chwila przeciągnęła się o kolejną� I jeszcze jedną.
� Strzeż się, Oberonie? � podpowiedział Kłamca.
� No właśnie, słodziutki. � Wiedźma pacnęła się w czoło. Znowu zrobiła głupią minę i zawyła złowieszczo � Strzeeeż sieeee, Oooobeerooo�
� Ale czego?
� …nieeeee � dokończyła wiedźma, nie dając się zbić z pantałyku. Nie dała się śmierci, nie dała chrystianizacji, więc co jej będzie byle elfiątko. � Strzeż się, albowiem twój jasnowłosy przyjaciel oddał serce twojej kobiecie i w najbliższym czasie ujeżdżać ją będzie jak dziki ogier szlachetną klacz, a potem zaproponuje jej coś nowego, a ona na to przystanie i wtedy on weźmie kajdany i brzozowe witki, a ona go wyśmieje, bo to dla niej żadna nowość, i wtedy�
Trudno udać oburzenie, gdy wszystko idzie po twojej myśli, ale Lokiego nie nazywano Kłamcą bez powodu.
� Wystarczy, wiedźmo! � zawołał. � Oszczędź mi swoich obleśnych, obrzydliwych szczegółów i powiedz, jak niby miałbym temu zaradzić.
Staruszka wzruszyła ramionami.
� A skąd mam niby wiedzieć?! Jestem wiedźmą, nie poradnią małżeńską! Przynieś jej kwiaty, powiedz komplement, cokolwiek. Jak sam nie wiesz, toś buc! Zresztą powiedziałam ci już wszystko, co miałam, więc teraz odwróć się łaskawie, bo chciałabym w spokoju zniknąć, a nie mogę przez te sznurki, niech je zaraza!
[image error]
Jakub Ćwiek's Blog
- Jakub Ćwiek's profile
- 253 followers
